KARETKA W DRODZE [05] || Medycyna chińska po katolicku || Rozmowa z Dorotą Łapą

Wokół medycyny chińskiej narosło dużo obaw. Możliwe, że słusznych, ale lepiej to sprawdzić. Tomasz Grabowski OP analizuje temat w rozmowie z praktykującą tradycyjną medycynę chińską Dorotą Łapą, współtwórczynią Orkiszowych Pól – Centrum Naturalnego Odżywiania i Terapii. Zakon dominikanów przez wieki pełnił rolę inkwizytorów, czego echa słychać w tej rozmowie. Posłuchajcie! Kolejne rozmowy w ramach cyklu KARETKA W DRODZE co środę o godz. 20.00 na @Dominikanie. - A może to jest tak,że w kościele dużo się zmienia bo , już dawno powinno się zmienić. ....
- Więcej macie na tej stronie Social Media , dobrze jak tu znajdziecie coś ciekawego.
- Bóg jest energia i dlatego my jesteśmy energia. Cały świat jest energia. Mój mąż ma rozrusznik serca bo wytwarza energię i pomaga jemu oddychac i żyć. Nie znam tych pojęć co ta pani mówi, gdzieś obiło mi się to o uszy ale myślę podobnie, jak ta pani. Tez jestem katoliczka. Obecnie chodzę na masaż i masażysta "pinami"pobudza mi pewne punkty i ból ustaje. Piny to jakby gwoździe, można sprawzic to w necie.
- Tak - u nas autorytetem jest w tym temacie R. Tekieli , ale prawda nie jest pewnie taka 0:1....
- Szczerze mówiąc rozmowa wcale nie rozwiała mojej "mgły" wątpliwości co do medycyny chińskiej, za to cała ta opowieść wydaje mi się bardzo mglista. To moje pierwsze zetknięcie ze światem tej medycyny, ale mam nieodparte wrażenie, że cała ta filozofia i pojęcia "energii" i "kanałów" stoi na styku z duchowością. Jak inaczej wytłumaczyć leczenie poprzez wpływanie na kanały i niedobory energii w narządach? Czy ktoś kiedyś znalazł te kanały? Zbadał skąd biorą się niedobory energii? Brzmi to bardzo enigmatycznie. Rozumiem, że medycyna ta opiera się w dużej mierze na doświadczeniu, ale to, że działa, tłumaczyłabym konkretnymi zmianami, które zachodzą w organizmie i da się je wyjaśnić. Jako przedstawicielka świata tzw "medycyny zachodniej" zdecydowanie nie jestem obiektywna, a może w rozmowie pojawiło się po prostu za dużo mglistych pojęć a za mało konkretów. Medycyna "zachodnia" tłumaczy działanie organizmu zbadanymi zjawiskami fizjologicznymi, a choroby patologiami które się dzieją. Na poziomie narządów, tkanek, na poziomie komórkowym, również na poziomie receptorów, neuroprzekaźników i związków chemicznych. (Jeżeli mamy niedobór jakiejś substancji można nawet zbadać jej poziom..) Również na poziomie całego organizmu! Brak podejścia holistycznego do pacjenta wynika raczej z organizacji systemu opieki zdrowotnej, a nie z wiedzy posiadanej przez lekarzy. Wszyscy wiemy, że człowiek jest całością i różne patologie mogą na siebie wzajemnie wpływać, jednak w przeciwieństwie do medycyny chińskiej umiemy wytłumaczyć te powiązania rzeczywistą wiedzą (albo do tego dążymy). Medycyna "zachodnia" dobrze wie, że akupunktura może działać i tłumaczy to fizjologią. Tak samo nikogo nie szokuje, że możemy lepiej się czuć po zmianie diety. Jeżeli chodzi o zioła, to pragnę zauważyć, że bardzo wiele substancji zawartych w lekach ma swoje pochodzenie roślinne, w tym np niektóre leki cytostatyczne (stosowane w leczeniu nowotworów). A wiele ziół, które można dostać w aptece bez recepty, może wchodzić w szkodliwe interakcje z lekami, które pacjent przyjmuje.

Nie wiem na ile taka medycyna może być zagrożeniem duchowym, ale z tłumaczenia zawartego w rozmowie wnioskuję, że raczej może. Na pewno może stwarzać inne zagrożenie- nieufność w medycynę opartą na dowodach. Jakby w ostatnim czasie było za mało braku zaufania, a czasem wręcz agresji ze strony pacjentów.. Nieufność może przejawiać się tylko w niekulturalnych komentarzach wobec lekarzy promujących szczepienia, a może skutkować szukaniem pomocy w tzw. medycynie naturalnej w sytuacjach, w których brak nadziei. Rodzice udający się do takiego specjalisty licząc na wyleczenie ich dziecka z choroby nowotworowej. Witamina C jako remedium na wszystko. Oczywiście ludzką rzeczą jest szukanie tam, gdzie tylko się da, i absolutnie nie mówię, że medycyna chińska ma swoje sposoby na nowotwory (bo po prostu tego nie wiem), ale moim zdaniem od szukania pomocy w sposobach o wątpliwych metodach działania do szukania pomocy u szarlatana już niedaleka droga.

To mój pierwszy komentarz pod "karetką", rozmowa wzbudziła we mnie dużo emocji :) Dziękuję za skłonienie do refleksji na ten temat oraz za pozostałe (w mojej opinii dużo bardziej wartościowe) rozmowy. Pozdrawiam serdecznie.
- Dziękuję za ten film jak i pozostałe z tej serii. Chciałbym podzielić się pewną refleksją, która ma szerszy wydźwięk, ale wydaje mi się, że dobrze pasuje do poruszonego tematu.

W wywiadzie pojawiło się stwierdzenie o odczarowaniu i rzeczywiście tak w ogólności go odebrałem: chrześcijanin sięga do "innej tradycji", wyciąga z niej korzystne elementy (medyczne), a odcina albo przeinterpretowuje elementy niezgodne z wiarą (np. duchy i energie w rozumieniu myśli i emocji). Zabieg sam w sobie zdaje się jest dość popularnie stosowany w adaptacji różnych pogańskich tradycji, więc nie zaskakuje. Jednakże moim zdaniem odczarowywanie byłoby pełniejsze i lepiej przyswajalne gdyby adaptacji podległa terminologia. Zdaję sobie sprawę, że korzystanie z metody opisu wykształconej przez tysiąclecia jest dużo łatwiejsze niż wykształcenie nowego języka, ale wydaje mi się to kwestią podstawową. W rzeczywistości bowiem używane terminy są właśnie tym elementem, który zapala w ludziach "czerwoną lampkę".

Dla przykładu, słowo duch może budzić skojarzenie z Duch św. czy duszą ludzką, natomiast duch narządów jest dla laików TMC pojęciem nieprecyzyjnym i wydaje się nadużyciem terminologicznym, jeśli rzeczywiście odrzuca się nadprzyrodzone aspekty narządów człowieka.

W tym momencie odsłania się szczerszy kontekst. Mianowicie, są chrześcijanie którzy z TMC nie mają i być może nigdy nie będą mieli kontaktu, i nie można od nich wymagać rozumienia definicji i interpretacji pojęć abstrakcyjnych, które mogą terminologicznie kojarzyć się ze znanymi im definicjami właściwymi chrześcijaństwu.

Jestem przekonany, że są chrześcijanie, którzy we własnym sumieniu odpowiednio "odczarowali" pewne tematy i nie przeszkadza im to żyć zgodnie z Ewangelią. Natomiast, dla pozostałych niektóre tematy mogą pozostać "nieodczarowane" na zawsze i budzić negatywne skojarzenia podczas spotkania z nimi. Moim zdaniem edukacja interpretacyjna w tym względzie jest zadaniem karkołomnym, gdyż wymaga aktywnej chęci redefiniowania własnych wyuczonych i zrozumianych pojęć w ujęciu globalnym, czyli względem całej społeczności wierzących. W tym świetle zmiana (nawet tysiącletniej) terminologii wydaje się jednak łatwiejszym zadaniem.
- Jestem w stanie zrozumieć opisanie poszczególnych narządów i ich objawów, holistyczne podejście do zdrowia (tj. uszanowanie chorób psychosomatycznych). Opis tego, jak organizm wytwarza ciepło, pięć przemian smaków, terminy: zaśluzowanie, przegrzanie - spoko. Jasna sprawa. Cenię tez inne podejście niż Zachodu patrzącego na pożywienie przez pryzmat zawartości białek, witamin, mikro- i makro - elementów, ale raczej na sposób, jak się pożywienie trawi i przyswaja, jako proces (ostatecznie przecież nie wszystkie te witaminy z tabelki człowiek przyswoi).
Ma to sens i jest rozsądne.

Ale nie rozumiem, dlaczego jednocześnie mówienie o kanałach energetycznych, meridianach uznajemy za element MEDYCYNY. To jest coś, co przynależy do świata duchowego. TMC łączy obie rzeczywistości. Pytanie, czy ta część "głębsza" jest okej? Meridiany pojawiają się nie tylko w TMC, ale także w praktykach medytacyjnych które są dość dalekie chrześcijaństwu (np w jodze).

Pytanie, czym są te kanały energetyczne/meridiany? Czy przynależą do sfery ciała, psychiki? Ducha? SKĄD czerpiemy o nich wiedzę? Czy to jakaś metafora, czy może realnie istnieją?
Jak mam pozwolić komuś na pracowaniu na moich kanałach energetycznych, używaniu wiedzy o nich do wyzdrowienia pacjenta, skoro niekoniecznie jest to rzeczywistość uchwytna, możliwa do opisania? W jaki sposób zatem TMC sformułowała wiedzę o meridianach? I najważniejsze pytanie: skoro nie wiemy dokładnie, czym one są i nie można tego zbadać/udowodnić, jaką mam gwarancję, że terapeuta TMC zajmuje się moim ciałem, zdrowiem, a nie wchodzi na teren, który być może sięga o wiele głębiej, a nad którym ja nie mam żadnej kontroli? Nie widać tego, ani nie można zbadać - skąd mam wiedzieć, że terapeuta TMC nie prowadzi jazdy bez trzymanki po terenie który już się wymyka poznaniu empirycznemu i WIE, co robi? Na czym konkretnie pracujemy i GDZIE ja go wpuszczam, zapraszam do współpracy? Czy możliwy jest racjonalny opis?

Myślę, że problemem jaki wiele osób, w tym ja, ma z TMC, jest postawienie granicy pomiędzy medycyną, a rzeczywistością niewidzialną - duchową(?). Wyznaczeniem takiej demarkacji która dawałaby pacjentowi poczucie bezpieczeństwa. Ja go nie mam i dlatego z TMC nie korzystam.


PS. Holistyczne spojrzenie na człowieka i na żywienie jest istotne tak czy siak. Ale nie jest to domeną TMC, to jeden z wielu systemów podejmujących głębsze spojrzenie na zdrowie.
Terminy Zaśluzowanie, przegrzanie, ciepłota danych pokarmów nie występują wyłącznie w TMC, pojawiają się też u Hildegardy i u wielu dietetyków(np. Korżawskiej, Zaremby). Można patrzeć holistycznie na żywienie i na organizm, niekoniecznie w nurcie TMC, mając podobne korzyści zdrowotne, bez balastu niepokoju wobec braku odpowiedzi i zrozumienia duchowej spuścizny TMC...
- Jak ja kocham TCM
- Mysle, ze problem tkwi w terminologii, ktora stosuje sie w medycynie chinskiej ,oraz blednym lub niewystarczajacym jej zrozumieniu. Terapeuta medycyny chinskiej przede wszystkim powinien zrozumiec, czym jest to "tajemnicze" qi/chi, co oznaczaja takie terminy jak wyziebienie, przegrzanie, ogien, sluz, meridiany itd. Stosujac akupunkture, nie pobudzam zadnej niewidzialnej energii, plynacej w niewidzialnych kanalach energetycznych (jaki ma sens wbijanie kawalka metalu w cialo, w celu przekierowania czegos, czego sie nawet nie widzi, nie mozna tego zmierzyc itd.?). Jest to po prostu stymulacja ukladu nerwowego, wysylanie konkretnych impulsow do mozgu, w celu wywolania uwolnienia neurotransmiterow, poszerzenia naczyn krwionosnych i stymulacja krazenia w danej czesci ciala itd. Plynaca w ciele krew, aktywnosc mozgowa i nerwowa tez sa przeciez formami energii. Zyly i arterie, oraz nerwy - to kanaly. Nie jest to zadna specyficzna, krazaca w kanalach, ani duchowa, ani demoniczna, ani dobra, ani zla energia. Trzeba zrozumiec, ze nauka ta powstawala w calkowicie innej kulturze i odleglych czasach, gdzie nazewnictwo i podstawowe koncepcje powstaly juz 2-3 tysiace lat temu. Jest to pewna wada tej medycyny, poniewaz niepasujaca nomenklatura, prowadzi wlasnie do bledow nadinterpretacji, konfabulacji, uduchawiania. Prosze wybaczyc brak polskich znakow i rozwleklosc wypowiedzi. Temat jest zlozony i wymaga kilku mitow do obalenia.
- Leki trzeba wykupić... ale to PAN Bóg daje łaskę czy dany lek pomoże czy nie.... Pozdrawiam serdecznie wszystkich 💕
- NIEEEE. Nie!!!!!! 2x akupunktura + 1irydolog = parę lat pracy egzorcysty. Piszę z autopsji. W Rzeszowie , w klasztorze dominikanów odbywają się zajęcia jogi. Czy to znaczy, że joga jest zgodna z nauczaniem Kościoła !!! Pytanie retoryczne, niech każdy w sumieniu odpowie.
- Szarlataneria.Apage satanas. Polecam stuletnie jaja.
- Potrzebny odcinek,jednak bliżej mi do Twojego podejścia Ojcze Tomku (nie zachęcam). Dzieki
- Szczęść Boże :)
Może warto skonsultować temat z Dominikańskim Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach ?
Pozdrawiam:)
- Dziękuję, bo ten film daje informacje. Dziękuję za ojca ciekawość i poszukiwanie, za nie budowanie lęku... Przechorowalam kovid i trudno mi wrócić do sprawności. Dziękuję za otworzenie drzwi i czekam na kolejne odcinki.
- Bardzo mi się nie podoba ten wywiad. Ksiądz nie powinien promować nic innego poza Jezusem i zbawieniem w Nim. Czemu ma służyć taki film po za odwróceniem oczu wiernych od Prawdy?
- Bardzo ciekawy temat, wiele wyjaśnia. Dziękuję, pozdrawiam.
- Wyjątkowo przystępny wykład na temat medycyny chińskiej. Korzystałam skutecznie z pomocy chińskiego lekarza stosującego akupunkturę i zioła , dzisiaj dowiedziałam się że nie było to dla mnie katoliczki niewłaściwe. Temat jak pogodzić zdrowe żywienie z powszechnie propagowanymi dietami to dla mnie dzisiaj ważny temat. Zupa jarzynowa w czterech garnkach : z mięsem bez ziemniaków, z ziemniakami bez mięsa ze śmietaną, bez mięsa i bez ziemniaków z mlekiem kokosowym, miksowana bo zostało trochę jednej i trochę drugiej a ja taką lubię z pestkami dyni. Chyba zacznę notować i kiedyś napiszę taką książkę! Pozdrawiam serdecznie.
Bogusława
- Ciekawy materiał. Może seria o dbaniu o zdrowie?
- Ojciec Verlinde „ O zagrożeniach duchowych” przestrzega przed ta forma medycyny.
- Dla mnie medycyna chińska to ogromna wiedza o funkcjonowaniu organizmu i wykorzystywanie potencjału samego ciała.